sobota, 27 lutego 2016

13. Jesteś moją pierwszą myślą po przebudzeniu i przed snem.

Karina

- Maaaaamo. - zawyłam błagalnie, siadając obok mamy na kanapie. Kobieta pracowała nad jakimiś statystykami do swojej pracy, ale przymknęła laptopa, kiedy oparłam głowę o jej ramię. Od samego rana wyglądałam, jakbym nagle straciła sens do życia i nie wiedziała co jeszcze robię na ziemi. W brzuchu skręcało mnie na samą myśl o wspólnym wieczorze z rodziną Daniela. Nawet zaczęłam kombinować nad planem awaryjnym, który uratowałby mnie przed zagładą, ale miałabym później na sumieniu rodziców Daniela, którzy nie wybaczyliby mi nieobecności ich syna na rodzinnych świętach. Zbyt dobrze znałam tego chłopaka, aby wierzyć, że nie spełniłby swoich gróźb i nie zjawił się pod moimi drzwiami zamiast spędzać wieczór z najbliższymi.
- Nie odkręcisz tego. - powiedziała w pewnym momencie mama. - Jedynym pocieszeniem dla ciebie jest to, że przynajmniej znasz jego rodziców i będziesz czuła się pewniej, nie to co ja. Nie mam zielonego pojęcia jacy są, o czym z nimi rozmawiać i jak się zachować...
- Mamo, masz być sobą. Rodzice Daniela to naprawdę mili ludzie, z którymi szybko znajdziesz wspólny język.
- Obyś miała rację... - westchnęła, upijając łyka zielonej herbaty ze swojego kubka. - Kreacja gotowa? - zapytała, spoglądając na mnie z pytajnikami w oczach, a ja przygryzłam delikatnie dolną wargę i pokręciłam przecząco głową. - No to na co czekamy? Chodź na górę, poszukamy ci czegoś przyzwoitego. - powiedziała, wstając i ciągnąc mnie za rękę. - W końcu jakoś musisz olśnić tego chłopaka...
- Mamo. - skarciłam ją, zaśmiewając się pod nosem.
Jakieś kilka minut później siedziałam na swoim łóżku, przyglądając się mamie, która z prędkością światła opróżniała moje szafki z ubrań. Miałam nadzieję, że jej pomoc działa w dwie strony i potem poukłada to ponownie, bo ja nie miałam najmniejszego zamiaru. Karl siedział obok mnie, również intrygowały go poczynania mamy i kilka razy pytał mnie o stan jej zdrowia psychicznego, ale nie komentowałam tego, bo raczej nie było sensu. Po pięciu minutach moją podłogę zakryła lawina ubrań. Aż byłam zdumiona, że pomieściłam tyle ubrań w dwóch niewielkich szafkach!
- Mam! - wykrzyknęła uradowana, odwracając się przodem do naszej dwójki. W ręku trzymała ciemny wieszak, na którym wisiała turkusowa sukienka z rękawem do łokcia oraz lekko rozkloszowanym dołem. Niegdyś uwielbiałam tę sukienkę, ale teraz całkowicie zapomniałam o jej istnieniu. - Do tego czarne szpilki. - dodała, wyciągając drugą ręką pudełko z dna szafy.
- Mamuś, uwielbiam cię. - powiedziałam, podchodząc do kobiety i przytulając się do niej. Naprawdę nie wiem, co zrobiłabym bez mojej mamy, która zawsze potrafiła mi pomóc, choć tak naprawdę poradziłabym sobie sama, ale zeszłoby mi się pięć razy dłużej.
- Dobra, dobra. - zaśmiała się. - Masz trzy godziny do zrobienia się na bóstwo, więc teraz lecisz pod prysznic, a potem zajmiemy się twoimi włosami i makijażem. - uśmiechnęła się serdecznie i powiesiła sukienkę na uchwyt od górnej szafki, a pudełko z butami postawiła na stoliku. - Nie patrz tak na mnie, tylko leć.
- Idę, idę... - westchnęłam, po czym opuściłam pokój i udałam się do łazienki.

Daniel

- Maaaaamo. - jęknąłem, wchodząc do salonu, gdzie kobieta kończyła układać serwetki na stole, a siostry ubierały choinkę. - Poratujesz człowieka w potrzebie? - niepewnie wyciągnąłem zza pleców białą koszulę z turkusowymi wstawkami i popatrzyłem błagalnie na mamę. Zależało mi na tym, by zgodziła się na pomoc swojemu ukochanemu synowi, bo nie chciałem pokazać się w pomiętej koszuli przed Kariną i jej mamą.
- Przecież sam potrafisz prasować koszule. - wtrąciła się starsza z sióstr.
- W te święta... mam urlop od prasowania koszul. - powiedziałem.
- Nie prościej powiedzieć, że nie chcesz pokazać się Karinie w przepalonej koszuli?
- Musisz być taka szczegółowa? - wywróciłem oczyma, patrząc na blondynkę. - To jak, mamo?
- Daj mamie spokój, ja ci uprasuję.
- Podmienili mi siostrę? - zdziwiłem się, kładąc dłonie na ramionach dziewczyny. - Liv, mam wrażenie, że twoja dobroć serca skrywa jakiś interes. - przymrużyłem oczy, kiedy blondynka zamachnęła się na mnie łańcuchem choinkowym.
- Po prostu kocham mojego starszego braciszka. - cmoknęła mnie w policzek, a ja natychmiastowo naciągnąłem rękaw bluzy i wytarłem to miejsce. Wiadomo co ta dziewczyna robiła ustami zeszłej nocy, kiedy spała u swojego chłopaka? Nie żebym podejrzewał ją o jakieś seksistowskie zabawy, albo chociażby zazdrościł, ale jak to mówią - przezorny zawsze ubezpieczony. - Lepiej zawieś mi ten łańcuch, baranie. - zarzuciła srebrną ozdobę na moją szyję, po czym wyrwała mi z ręki koszulę i opuściła salon. Posłusznie zabrałem się za powieszenie łańcucha, przy okazji tak pokłułem się świerkowymi igłami, że wyglądałem jak wygolony jeż, ale czego nie robi się dla ukochanej, młodszej siostry...
- Daniel! - ryk brata z drugiego końca domu prawie wywołał u mnie palpitacje serca.
- Czego chcesz? - zapytałem głośniejszym tonem głosu, by fale dźwiękowe dotarły do jego brudnych uszu.
- Możesz tu przyjść? Potrzebuję pomocy. - odparł.
- Czekaj chwilę! - odkrzyknąłem, spoglądając na mamę, która kręciła z politowaniem głową. Nie popierała naszych krótkich, bezwartościowych i głośnych rozmówek. Dokończyłem zawieszanie srebrnego łańcucha na drzewku i pognałem do brata, który przebywał w łazience. - Co chciaaaaa.... - zaciąłem się od razu, kiedy tylko otworzyłem drzwi. Chłopak siedział na brzegu wanny, z opakowaniem plastrów do depilacji i patrzył na mnie błagalnie.
- Pomożesz mi? - uśmiechnął się niepewnie, na co ja jedynie zareagowałem uderzeniem głową w wyłożoną płytkami ścianę.
- Stary, chcesz się depilować? - krzyknąłem półszeptem, zamykając drzwi. O litości, gdyby teraz weszła tutaj mama to zacząłby się armagedon, bo jej synek chce depilować się plastrami, a drugi ma mu w tym pomóc. - To ja od rana siedziałem z ojcem na mrozie, żeby udekorować dom z zewnątrz, a ty pojechałeś w tym czasie po plastry do depilacji? - skinął głową. - Boże...
- Trochę zarosłem na klacie... - westchnął.
- To zgól to golarką, albo poproś Line o to, żeby ci wyrwała podczas seksu, ale nie zniżaj się do tego poziomu! - wyrwałem z jego ręki opakowanie i dokładnie mu się przyjrzałem. Jezu, do czego to doszło, żeby facet chciał wyrywać sobie włosy na klacie plastrami do depilacji. To naprawdę był mój brat? Naprawdę to była ta sama osoba, która nawet używanie kremu do rąk uważała za niemęskie zajęcie? Podskoczyłem, kiedy ktoś otworzył drzwi.
- Co wy robicie w jednej łazience? - głos Liv nieco mnie uspokoił. - Po co ci plastry do depilacji? - popatrzyła na mnie z rozbawieniem w oczach. - Wiedziałam, że chcesz się podobać Karinie, ale żeby aż tak...?
- To jego. - rzuciłem trzymanym opakowaniem w brata i uniosłem ręce w geście obronnym. - Nasz kochany Håkon - Kristoffer Tande chce depilować swoje owłosienie na klacie.
Liv o mały włos nie udusiła się ze śmiechu. Nie powiem, bo mi samemu chciało się śmiać z brata, ale jakoś dawałem radę zapanować nad sobą.
- Za ponad godzinę będą tutaj goście. - powiedziała blondynka, kiedy zdołała się opanować. - Radziłabym ci pójść teraz na górę i wskoczyć w garnitur, a nie marnować czas na siedzenie i użalanie się nad swoimi kłaczkami. - dodała. Oprzytomniałem, kiedy dziewczyna wspomniała o czasie do przybycia gości. Przecież miałem jeszcze pojechać po Karinę, a byłem w proszku. Przeprosiłem grzecznie rodzeństwo, bo ważniejsze było dla mnie zapanowanie nad swoim wyglądem, niż wspieranie brata w tych jakże ciężkich dla niego momentach i udałem się na górę. Idealnie wyprasowana koszula wisiała na wieszaku, z którego zdjąłem ją po chwili i założyłem. Następnie wskoczyłem w spodnie od garnituru, zawiązałem na szyi krawat i pognałem do łazienki, gdzie w mgnieniu oka zapanowałem nad swoimi włosami i spryskałem się perfumami, po czym założyłem marynarkę i ponownie zszedłem na dół.
- Ooo braciszku.. - zagwizdała siostra, zarzucając mi rękę na ramię.
- Wyglądasz, jakbyś szedł się oświadczać. - dorzucił Håkon i stanął po mojej drugiej stronie. - W sumie jest komu. Karina to niezła du... dziewczyna. - poprawił się, kiedy zmroziłem go spojrzeniem.
- Dobra gamonie, jadę. - powiedziałem, zrzucając ich ręce z moich ramion i zgarnąłem kluczki od auta oraz telefon do kieszeni. Rodzeństwo rozeszło się w swoje strony, a ja założyłem kurtkę i opuściłem dom.

Nigdy wcześniej nie czułem się tak zestresowany przed spotkaniem z Kariną. Serce waliło mi jak oszalałe przez całą drogę do jej domu, a kiedy stałem przed drzwiami i czekałam aż ktokolwiek mi je otworzy, myślałem, że w pewnym momencie wyskoczy mi z piersi.
- Cześć! - entuzjazm Karla, który pofatygował się do otwarcia mi drzwi, wywołał szeroki uśmiech na mojej twarzy. - Wchodź. - zaprosił mnie gestem ręki do środka. Zdjąłem kurtkę oraz buty, po czym podążyłem za chłopcem w stronę salonu, ale w pewnym momencie mój wzrok padł na schodzącą z góry mamę Kariny, która ubrana była w białą bluzkę, czerwoną marynarkę i ciemne spodnie, a potem na samą brunetkę, której wygląd dosłownie zwalił mnie z nóg. Wyglądała ślicznie, przepięknie, cudownie, zjawiskowo, fenomenalnie, seksownie... aż ciarki przeszły mi po plecach, gdy obdarzyła mnie tym zadziornym uśmieszkiem.
- Zaniemówił. - zaśmiała się pani Ekker, klepiąc mnie po lewym ramieniu. - Karl, ubieraj kurtkę. - skierowała swoje słowa do syna i zniknęła za drzwiami kuchni. Zaniemówiłem, byłem w kompletnym szoku. Wyglądała jak chodzące milion dolarów! Idealnie dopasowana sukienka, która podkreślała jej zgrabne nogi, włosy spięte w luźnego koka, delikatny makijaż i ten cholerny błysk w oku, który przyprawiał mnie o palpitacje i tak słabego już serca.
- Przepięknie wyglądasz. - szepnąłem, składając pocałunek na jej policzku. Spuściła głowę w dół, bylebym tylko nie zauważył pojawienia się delikatnych rumieńców, a ja uśmiechnąłem się pod nosem i uniosłem jej podbródek. - Gdy się rumienisz, wyglądasz jeszcze piękniej...
- Nie podlizuj się, Tande.
- Ubraliście się pod kolor, jak stare, dobre małżeństwo. - zaśmiała się wychodząca z kuchni mama dziewczyny. - Trzymaj to, chłopcze. - nie zdążyłem nawet mrugnąć, a kobieta wpakowała mi na ręce dwa wielkie opakowania z ciastem.
- Przecież mówiłem, że nie trzeba.
- Nie dyskutuj ze mną. - pogroziła palcem, zarzucając beżowy szalik.
- Potrzymaj to. - Karina postawiła na owe dwa pudełka jeszcze jedno. Kobiety naprawdę nie mają litości dla faceta, nigdy. Stałem obładowany niczym wielbłąd, czekając aż cała trójka będzie gotowa. Po kilku minutach mogliśmy wyjść z domu, który został zakluczony przez panią Ekker, i udaliśmy się do samochodu. Z pomocą Kariny zapakowałem trzymane rzeczy do bagażnika i zająłem miejsce w samochodzie, uprzednio otwierając brunetce drzwi od strony pasażera.
- Daniel? - w pewnym momencie zagadnął Karl. - A ty będziesz chłopakiem mojej siostry? - kątem oka dostrzegłem, jak Karina kręci głową, a potem opiera ją o szybę.
- Ciężkie pytanie, młody.
- Dlaczego?
- Kobiety w tych czasach są takie niezdecydowane i wredne, że faceci wolą żyć w ukryciu i cieszyć się tym, co mają. - moje słowa ożywiły nie tylko brunetkę, ale i jej mamę. I tak, aż do upragnionego celu, czyli mojego domu, słuchałem kazań na temat niezależnych kobiet, facetów, którzy nie potrafią okazać się męskością oraz są tchórzliwi jak jasny gwint. Wprawdzie z tym ostatnim bym się zgodził, bo sam byłem tchórzliwy, ale męskością potrafiłem okazać się zawsze!

Karina

- Nie kontynuujesz rodzinnej tradycji? - zagadnęłam siedzącego obok mnie Daniela. Popatrzył na mnie pytająco, więc dodałam: - Nie podniecasz się na widok swoich kuzynek w spódniczkach. - szepnęłam wprost do jego ucha.
- Podniecałbym się, ale nie chcę doprowadzać cię do bezgranicznej zazdrości.
- Nie jestem o ciebie zazdrosna.
Kolejne udane kłamstwo minionego tygodnia. Aż strach będzie wybrać się do spowiedzi i wyznać te wszystkie słodkie kłamstewka, bo pokuta może być miażdżąca. Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem, założył rękę na oparcie mojego krzesła i palcami stukał o moje ramię. Wyhaczyłam wzrok jednej z kuzynek, która zabijała mnie wzrokiem i nawet się z tym nie kryła. Reszta jakoś panowała nad swoimi wzrokowymi poczynaniami, ale też dało się zauważyć, że wolałyby mieć Daniela dla siebie, jak w poprzednich latach.
- Za to twoje kuzynki są bardzo zazdrosne. - szepnęłam chłopakowi, nie spuszczając wzroku z mordującej mnie kuzynki, która w natychmiastowym tempie dostała rumieńców i spuściła wzrok. Pewnie pomyślała, że zaczynam ją obgadywać, ale tak naprawdę szkoda mi było na to czasu.
- Myślisz, że powinienem zaprosić je do pokoju na szybki numerek? - poruszał zabawnie brwiami. Dłonią odsunęłam jego twarz od siebie i parsknęłam śmiechem.
- Jesteś obrzydliwy.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo potrafi być obrzydliwy. - poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach i, jak się okazało, była to Liv, siostra chłopaka. - Dzisiaj chciał depilować klatę Håkonowi.
- Nie chciałem!
- Mnie wygonił do prasowania koszuli, bo chciał ci zaimponować idealną gładkością, a sam zamknął się z Håkonem w łazience i chciał wyrywać mu włosy na klacie plastrami do depilacji.
- Boże, Daniel... - jęknęłam, patrząc na niego ze zniesmaczeniem.
- Idź zobaczyć, czy nie ma cię w kuchni.
- Właśnie tam idę. - powiedziała blondynka.
- Poczekaj, idę z tobą. - zakomunikowałam, odsuwając krzesło w tył. - Uważaj, bo za chwilę może rzucić się na ciebie stado napalonych kuzynek. - nachyliłam się do chłopaka i musnęłam jego policzek, patrząc na większą już grupę mordujących mnie istot. Podążyłam za Liv do kuchni, gdzie przebywała moja mama w towarzystwie mamy i ciotki Daniela. Widać było, że znalazły ze sobą język, co mnie cieszyło, bo mama panikowała, że nie da rady się odnaleźć.
- Gdzie zostawiłaś mojego syna? - zwróciła się do mnie mama chłopaka, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Integruje się z rodziną. - odparłam, czując po chwili jak "czyjeś" dłonie obejmują mnie w pasie. Blondyn przylgnął do mnie swoim ciałem i położył głowę na moim ramieniu.
- Ładna z was para. - powiedziała ciocia chłopaka.
- Nie jesteśmy parą. - zaprzeczyłam, siląc się na uśmiech. Nie byliśmy, nie jesteśmy i nigdy nią nie będziemy, taka była bolesna prawda, której świadomość niszczyła mi humor każdego dnia. Marzyłam o tym, by Daniel stał się dla mnie kimś więcej, ale co ja mogłam? Wyszłabym na skończoną idiotkę, gdybym wyznała mu swoje uczucia, a on powiedziałby "aha, okej" i z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać.
- Idziemy na górę? - zapytał.
Po chwili byliśmy już w pokoju chłopaka, który był tak wysprzątany, że myślałam, iż trafiliśmy do złego pomieszczenia. Blondyn usiadł na łóżku, a ja na fotelu obrotowym i przysunęłam się bliżej niego.
- Sądzę, że to nie ma sensu, wiesz? - zagadnęłam w pewnej chwili. Pomyślałam, że fajnie będzie się z nim trochę podroczyć. - Coraz częściej spędzamy ze sobą czas, coraz intensywniej o sobie myślimy, coraz bardziej potrzebujemy siebie nawzajem... Najwyższa pora to przerwać, bo robi się trochę niebezpiecznie.
Z twarzy chłopaka momentalnie zszedł uśmiech, a zastąpił go smutek zmieszany z przerażeniem. Wyglądał, jakby nie wiedział, co dzieje się dookoła niego, ale moja bezlitosność nakazywała mi utrzymywać powagę.
- Ale...
- Jestem ci wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i nigdy ci tego nie zapomnę, Danny. Żegnamy się jakoś w zgodzie, czy mam po prostu stąd wyjść i zniknąć?
- Nie rób mi tego... proszę cię...
Tak przybitego, przygnębionego i smutnego Daniela nie widziałam jeszcze nigdy w życiu. Patrzył na mnie tym smutnym spojrzeniem, które powoli zaczynało rozdzierać moje serce na milion drobnych kawałeczków. Nie mogłam dłużej na to patrzeć.
- Żartuję, debilu. - wypaliłam, szeroko się uśmiechając.
- Kiedyś cię uduszę! - warknął, choć widziałam, że odetchnął z ulgą.
- Uduś, ale nie będziesz tęsknił? - wygięłam usta w podkówkę, patrząc na niego z miną zbitego szczeniaczka.
- To przytulę, puszczę i tak aż przestaniesz mnie straszyć... - powiedział nieco spokojniej i złapał mnie za rękę, bym usiadła obok niego. - Nie rób mi tak nigdy więcej. - westchnął, wtulając się we mnie.
- Przestraszyłeś się? - zaśmiałam się pod nosem, gładząc go po plecach.
- Nie no gdzie... - mruknął. - Serce mi stanęło, wariatko. Myślałem, że mówisz serio...
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - powiedziałam nieco ciszej, opierając swoją głowę o jego.
- Nie mam zamiaru się ciebie pozbywać...

Głowa blondyna spoczywała na moich kolanach, a moja dłoń delikatnie ciągnęła za końcówki jego włosów. Na jego twarzy przez cały wieczór gościł ten uśmiech, który uwielbiałam najbardziej, a moje serce po piątym fikołku już przestało się podnosić. Dookoła słychać było rozmowy wszystkich tu zgromadzonych, śmiech mojego brata, który aż za bardzo zaprzyjaźnił się z siostrami i młodszymi kuzynami Daniela. Wyglądało to jakbyśmy byli jedną, wielką rodziną, która spędza ze sobą kolejne święta z rzędu, a przecież kilkanaście godzin temu panikowałam na samą myśl o tym wieczorze. Byłabym skończoną kretynką, gdybym nie przystała na propozycję blondyna. Jego rodzina była naprawdę bardzo miła i sympatyczna, nie wspomnę o wujku Gerardzie, który zaoferował nam obrączki ślubne, bo on i jego żona mają zbyt grube palce i nie mogą ich włożyć już od trzech lat.
- Może się przejdziemy? - cichy pomruk z ust blondyna wyrwał mnie z zamysłu.
- Zwariowałeś? Po pierwsze jest zimno, a po drugie ciemno i późno.
- Jak zajdzie taka potrzeba to ogrzeje cię na każdy możliwy sposób. - poruszał zabawnie brwiami, za co strzeliłam go delikatnie w ramię. - Nic ci się ze mną nie stanie, obiecuję.
- Teraz tym bardziej się boję.
- To jak?
- Dobra, chodźmy. - przytaknęłam, posyłając mu nieśmiały uśmiech. Chłopak podniósł się i wystawił dłoń, którą złapałam, i podążyliśmy w stronę korytarza, uprzednio mówiąc jego mamie, że idziemy na spacer, a zboczeni wujkowi zaczęli snuć swoje dziwne teorie.
- Ich życie seksualne skończyło się dawno temu, wybacz im. - wyjaśnił Daniel, podając mi moją kurtkę, którą założyłam, kiedy zmieniłam obuwie. - Idziemy?
- Mhm.
Przed domem świeciło się miliony kolorowych światełek, które nadawały całemu wieczorowi uroku. Wsadziłam ręce w kieszenie kurtki i skryłam twarz w szaliku, idąc ramię w ramię z Danielem, który opowiadał mi historię z życia wujka Gerarda. Kilkakrotnie wybuchałam śmiechem, bo ciężko było zareagować inaczej na wieść, że wujaszkowi zapaliły się włosy na czubku głowy i wsadził ją do wiadra z wodą po myciu podłóg.
- I pomyśleć, że pojutrze znowu muszę wracać na skocznię... - westchnął.
- Turniej Czterech Skoczni? - przytaknął. - Kiedy wrócisz?
- Około dwunastego stycznia, bo między Turniejem a konkursami są małe różnice datowe i grafik jest napięty. Potem pewnie jakieś dwa dni w domu i ruszamy do Austrii, bo zaczynają się Mistrzostwa w Lotach.
- Mam nadzieję, że wrócisz z jakimś medalem. - zaśmiałam się.
- O indywidualnym mogę pomarzyć, ale drużynowy jest bardzo możliwy, jeśli Stöckl weźmie mnie do drużyny.
- Pewnie cię nie weźmie.
- Dzięki za wsparcie. - szturchnął mnie łokciem, śmiejąc się.
Między nami nastała cisza. Aczkolwiek widziałam, że kilkakrotnie Daniel chciał coś powiedzieć, ale rezygnował, a ja nie naciskałam. Szłam, wsłuchując się w skrzypiący śnieg pod moimi butami i patrząc na udekorowane domy. W głowie miała dziwną pustkę. Dlaczego dziwną? Bo od dłuższego czasu nie mogłam pozbyć się natłoku myśli, a w danej chwili niczym nie zaprzątałam sobie głowy i mogłam cieszyć się chwilą spokoju.
- Karina? - obdarzyłam spojrzeniem blondyna, który przystanął w miejscu i patrzył w niebo, a płatki śniegu swobodnie opadały na jego twarz.
- Mówisz, czy będziemy tak stać w miejscu, aż zamienimy się w dwa bałwanki?
- Powiem ci coś, dobrze? - jego poważny ton głosu nieco mnie przeraził. Zastanawiało mnie, co chciał mi powiedzieć. Miał raka? Wyjeżdżał? A może jednak zmienił zdanie i postanowił powiedzieć mi "do widzenia"? - Pamiętasz, jak wybiegłem w sklepie z tymi prezerwatywami? Stałaś koło Phillipa i Johanna, a mi zmiękły nogi na twój widok. W jednej chwili przyrzekłem sobie, że muszę cię poznać lepiej, a gdy już to zrobiłem, to obiecałem sobie, że nie pozwolę ci uciec z mojego życia...  Jesteś moją pierwszą myślą po przebudzeniu i przed snem. Nie ma dnia, żebym o tobie nie pomyślał, a tym bardziej żebym się do ciebie nie odezwał. Uwielbiam spędzać z tobą czas, uwielbiam, kiedy jesteś obok, kiedy mi dogryzasz, pomagasz... Zależy mi na tobie, cholernie mi zależy... - na moment zawiesił głos, lustrując moją twarz, po czym położył dłoń na moim policzku i delikatnie muskał go kciukiem. - Starałem się do tego nie dopuścić, ale pokochałem cię i nawet nie wiem kiedy to się stało..
- Daniel... - szepnęłam, przymykając oczy pod wpływem jego dotyku.
- Kocham cię, Karina.
Otworzyłam szeroko oczy, a w sercu czułam przyjemnie rozlewające się ciepło. Myślałam, że to sen, że tak naprawdę jest to wytwór mojej chorej wyobraźni, ale tak nie było. Uświadomiłam to sobie, kiedy chłopak niepewnie musnął moje usta, trzymając mnie za obydwa policzki.
- Kocham cię najmocniej na świecie i chcę, abyś była tylko moja... - powiedział cicho, stykając nasze czoła. - Chcę, żebyś była moją księżniczką, przez którą codziennie będę dziękował Bogu, że postawił mi na drodze kogoś takiego, dla której zwariuję jeszcze bardziej, dla której zrobię wszystko i której nigdy nie przestanę kochać..
Jedna łza spłynęła swobodnie po moim policzku, druga została otarta przez Daniela. Czy mogłam wymarzyć sobie lepszy prezent na te święta?
- A ty będziesz słodkim księciem? - zapytałam, patrząc w jego niebieskie tęczówki.
- O ile ty zgodzisz się być moją księżniczką.
Skinęłam głową, nie odrywając od niego wzroku. Moje marzenia właśnie stawały się rzeczywistością. Właśnie w tym momencie stałam przed Danielem, który jeszcze kilkanaście minut temu był moim ukrytym pragnieniem, a teraz śmiało mogłam nazwać go swoim chłopakiem.
- Kocham cię. - szepnęłam, składając czuły pocałunek na jego uśmiechniętych ustach.

______________________________________
Trzynastka chyba nie taka pechowa, prawda? :)
Nawet jestem zadowolona z tego rozdziału, ale ocena należy do Was. Ktoś czekał aż Danina w końcu będzie razem? (o mamo, to pytanie retoryczne chyba.) :D

Miłego czytania! ;*

Wspomnienie z wtorku. Danny, trzymamy za Ciebie kciuki dziś i jutro! ♥


30 komentarzy:

  1. Na początku chciałam napisać, że dwa razy dodałaś ten sam fragment zaraz na początku ;-)
    To teraz czas trochę się rozpisać.
    Czyżby wujkowie byli jakimiś jasnowidzami? Może po prostu znają Daniela na tyle, żeby się z niego podśmiewać? Wolę tą drugą opcję.
    Nie ma to jak zaczynać od środka. No po prostu mistrzostwo.
    Kuzynki niby na początku były zazdrosne o Karinę, ale myślę, że ich nastawienie zmieni się dzięki Karlowi. Dziewczyna zabrała jednego, a przeprowadziła drugiego, no nie?
    Kolacja po prostu idealna, a dzięki Liv i jej opowieści o tym, co działo się wcześniej musiała im zasmakować jeszcze bardziej.
    No i na koniec ten spacer...
    Daniel pewnie miał to wszystko dokładnie przemyślane. Cieszę się, że w końcu jej to powiedział. Gdyby tego nie zrobił w końcu i tak wybuchłby z nadmiaru uczuć. Ta Końcówka taka intrygująca. Uwielbiam Cię za to opowiadanie.
    PM

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Już jestem! ;o zwaliłaś mnie z nóg, totalnie! Oni w końcu razem! Dopiero w trzynastym rozdziale ;O a mówią, że trzynastki są pechowe :') obaliłaś mit ;") ;* jest cudownie, najbardziej rozwalająca scena z Liv jak opowiedziała Karinie o depilacji XD uwielbiam! <3 czekam na neext! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) no nareszcie są razem, tak oficjalnie^^ Fajna ta rodzina Daniela :) Wujkowie najlepsi ;) Rozdział boski jak zwykle :) Nie chcę być czepialska, ale na początku jest dwa razy ten sam fragment tekstu powtórzony XD Nie żeby mi to przeszkadzało, tak tylko mówię :)
    Czekam na następny, bo z każdym kolejnym jest coraz ciekawiej^^
    Pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :)
    Rodzina Daniela - najlepsza :D
    No to mamy świąteczny cud. Wyznali swoje uczucia, a ja z każdą sekundą, kiedy to czytałam nie mogłam się opanować. Jeju, jacy oni są słodcy xD Mam nadzieję, że będą już żyć długo i szczęśliwie :D
    Święta, świętami, ale mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się Johann, bo powoli zaczyna mi brakować tego śmieszka ^^
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej:) Jestem!
    Ohhh w końcu to się stało! Już myślałam, że oni się nigdy nie zdecydują hahah Aż się popłakałam ze wzruszenia... Mam nadzieję, że nie wydarzy się nic, co by ich mogło poróżnić, bo tak bardzo do siebie pasują, że trudno o piękniejszą parę!
    Czekam na następny, życzę dużo weny i miłego dnia :)
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ! 13 zdecydowanie nie pechowa :P
    Totalnie mnie powaliłaś tym rozdziałem *.*
    Jak dobrze,że Daniel wreszcie się odważył żeby wyznać swoje uczucia. Czekałam na to ! Oby nic nie zakłóciło ich szczęścia..
    Czekam na kolejny ;*
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej. <333
    A gdzieś już czytałam, że kiedy człowiek myśli o drugim człowieku tuż przed snem i tuż po obudzeniu się, to właśnie oznacza, iż... kocha. Czyli uczucia naszego bohatera muszą być jak najbardziej szczere. <3
    Strasznie się cieszę, że Daniel nareszcie się, no, odważył! Tak powinno być! I wiesz co? Normalnie, ryczę przez Ciebie! To było takie wzruszające... Ech...
    Chcę więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć :D
    Cudowny rozdział <3 Dokładnie na to czekałam <3
    Czytałam chyba z 4 razy pod rząd i piąty chwilę temu, bo to takie przyjemne :D Nie mam słów, żeby opisać ten rozdział :P
    Skoro już są razem, to nasuwa się pytanie "co dalej?". Mam nadzieję, że nie zepsujesz, co? :D Oni tak idealnie do siebie pasują :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Chce się rzec "wreszcie"!
    Nasz Danielek wyznał co czuję i chwała mu za to.
    Rozdział taki... klimatyczny. I zrobiło się nam słodko. Dlatego czekam na kolejny! I ani się waż zepsuć ich sielankę. (:
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłam tu przedwczoraj i już zostanę! :D baaaardzo mi się podoba :) mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale więcej Forfanga i jego głupoty xD uwielbiam ich odpały :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    Pozdrawiam ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cukierkowo tu, ale podoba mi się ta cukierkowość :3
    Urocza parka z tych naszych gołąbeczków :D Takie rozdziały to ja mogę czytać. Jest pięknie!
    Czekam na następny, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. No nareszcie! Jejku ten rozdział jest taki rewelacyjny ! (ale halo ! Każdy twój rozdział jest rewelacyjny!) Czytałam go trzy razy i chciałoby się czytać w nieskończoność ! *-*
    Moment kiedy Daniel wyznaje miłość Karinie jest przeuroczy ! W końcu powiedzieli sobie co czują naprawdę.
    Jak zwykle nie zabrakło również śmiesznych chwil. Na przykład wujkowie i ich teorie. Depilacja brata Daniela. I mam nadzieję,że kuzynki pana Tande przekonają sie co do Kariny.
    Właściwie to niczego mi tu nie brakowało. No może oprócz "głupiego" Johanna :D

    Jest idealnie! Tylko nie psuj tego :"))
    Już nie mogę się doczekać czternastki !
    Powodzenia w pisaniu i buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. ojeeeeej, wreszcie, wreszcie, wreszcie!
    całe trzynaście rozdziałów zajęło im przyznanie się do własnych uczuć. cóż, ważne, że wcale im się udało. ciekawa jestem co teraz z nimi będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem :D
    Rozdział jak zawsze wspaniały. <3
    Nareszcie się doczekałam tego momentu! To było takie urocze. *.*
    Niesamowicie ciekawi mnie co będzie dalej. :)
    Czekam na więcej i życzę weny. :*
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,hej kochana :*
    No jak zwykle che byc zawsze punktualnie,ale niestety nie wychodzi tak jak chce. Przepraszam :(
    Co do rozdzialu.. mega,petarda i wiele bym mogla jeszcze znalesc synonimow
    W koncu,w koncu nasza urocza parka jest razem i to w takie magiczne swieta *.*
    Wujkowie, aj ci wujkowie hahha
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozpłynęłam się :D Normalnie zgon na miejscu.
    Cieszę się, że w końcu są razem.
    Nie mogę doczekać się następnegoo <3
    Pozdrawiam Marysiaa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hue hue!
    W końcu się przyznali nawzajem!
    No normalnie nie mogę! Leżę i płaczę <3

    podejrzewam, że Wigilia w rodzinie Tande już nigdy nie będzie taka sama ;)
    i tak w ogóle to... kuzyneczki [*]
    haha :D

    Czekam na kolejny!

    PS. przepraszam za krótki komentarz ale przysnęło mi się na Backspace i wena komentowania już nie powróciła :/ (koniec ferii, impreza goni imprezę :d )

    OdpowiedzUsuń
  18. Księżniczki i te inne cukierkowe miłości to chyba nie do końca moje klimaty, ale oni są tacy cudowni i to tak bardzo pasuje, że nie mogę się nie zachwycać!
    Wredota z Kariny. Lubię ją jeszcze bardziej :D
    Pięknie jest. Zresztą jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Kochana! ;*
    Przepraszam za spóźnienie.
    Jeśli chodzi o rozdział to... jestem trzy razy na TAK!
    Kurde, po prostu cuudo.
    Niesamowicie się cieszę, że święta przebiegły bez żadnych problemów. Widać, że rodzice Kariny i Daniela przypadli sobie do gustu. Zresztą nie tylko oni.
    Ooo tak! Kuzynki w końcu dostały za swoje! :D
    Daniel i jego rodzeństwo powaliło mnie na kolana.
    Teraz dokładnie sobie wyobrazilam Karine z Danielem i stwierdzam, że oni na 1 000 000% do siebie pasują.
    A końcówka to już w ogóle bóstwo!
    Wiele razy wyobrażałam sobie tą scenę, ale Twój pomysł przebił wszystko!

    Niecierpliwie czekam na dalsze losy naszej zakochanej pary!
    I błagam Cię, nie utrudniaj im za bardzo życia :>
    Trzymaj się Kochana <3

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział cudowny <3 czekam na next ; )

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem! I przepraszam, że z takim poślizgiem... obiecuję poprawę :D
    Kochana, czy ty kiedyś w ogóle napiszesz jakiś słabszy rozdział, żebym chociaż raz mogła ponarzekać? xD Cudo!
    Czy ktoś czekał? No błagam, chyba wszyscy tutaj zabrani. Aż się serduszko raduje jak się na to patrzy ^^ Pasują do siebie na miliard procent i nawet nie próbuj niczego tutaj kombinować i psuć. Jest pięknie i tam ma zostać.
    Trochę dzisiaj cukierkowo, ale absolutnie nadmiar cukru mi nie przeszkadza :) Końcówka przebiła wszystko. Czapki z głów za takie pomysły.
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Aaaaa! Oszalałam! Z radości!
    Nareszcie, już tak oficjalnie, są razem. Oni byli sobie pisani od samego początku ich znajomości. Czekałam na ten rozdział bardzo długi czas. Nie zawiodłam się <3
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Aaaaaa, tyle na to czekałam! 💗💗
    Naprawdę świetny rozdział, ubóstwiam tego bloga, dziękuję Ci, że piszesz, a my możemy to czytać :)
    W końcu razem, no! Wiedziałam od samego początku, od pierwszej paczki prezerwatyw xD
    Nie mogę się doczekać kolejnego :*
    Pozdrawiam gorąco 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  25. Aaaaaa, tyle na to czekałam! 💗💗
    Naprawdę świetny rozdział, ubóstwiam tego bloga, dziękuję Ci, że piszesz, a my możemy to czytać :)
    W końcu razem, no! Wiedziałam od samego początku, od pierwszej paczki prezerwatyw xD
    Nie mogę się doczekać kolejnego :*
    Pozdrawiam gorąco 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  26. Trochę spóźniona, ale jestem :D
    Jedyne co mogę powiedzieć to: NARESZCIE! Przestali się bawić w podchody, przecież oni są dla siebie stworzeni.
    Tak btw to ślicznie tu masz na blogu.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Awww... ta trzynastka jest ewidentnie szczęśliwa *-*
    Najbardziej mi się podoba zakończenia, takie romantyczne, urocze i słodkie! ❤
    Oczywiście rozdział jak zawsze napisaniu z humorem przez,co czytanie na lekcji języka polskiego było niezwykle trudne zwłaszcza, że omawialiśmy twórczość Słowackiego... Nieważne xD
    Czekam na ciąg dalszy i przepraszam za takie opóźnienie ;*

    Buziaki,
    British Lady ♡

    OdpowiedzUsuń
  28. Witaj,
    Twoje opowiadanie wpadło mi do gustu. Muszę stwierdzić, że piszesz na serio interesująco. Potrafisz z niezwykłością budować akcję i dialogi. Świetnie oddajesz emocje bohaterów. A to jest duży plus. Do opisów też nie mam zastrzeżeń. Dzięki twojemu opowiadaniu przeniosłam się do innego świata. Dziękuję. Co tu więcej mówić? Piszesz rewelacyjnie! Nie żałuję, iż tu trafiłam. Czekam na kolejny rozdział. Jestem niezmiernie ciekawa, co będzie dalej…
    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie. Pojawiło się nowe opowiadanie o tematyce wojennej.
    www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com

    Dołączam fragment dla zachęty:
    „W końcu wyławiam spojrzeniem moją siostrzyczkę. Moje kochane maleństwo. Na miękkich nogach podchodzę bliżej. Ciężko oddycha, patrząc otępiale na sufit. Na jej białej koszulce przeziera czerwona, powiększająca się plama. Zdejmuję opaskę z ramienia i zakładam ją na ranę. Basia przygląda się mi z apatią, po czym wydaje z siebie ostatnie tchnienie. Chlipię, gdy zamykam na zawsze jej dziecięce oczy. Gdybym wtedy wzięła siostrzyczkę ze sobą, to z pewnością by dalej żyła…”

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaglądam tutaj kilka razy dziennie, czekam z niecierpliwością na dalsze losy Kariny i Daniela

    OdpowiedzUsuń
  30. Hejka kiedy będzie nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń