niedziela, 14 lutego 2016

10. Jedna owieczka, druga owieczka... trzecia owieczka, czwarta owie... kuźwa to jakiś baran!

 Daniel

Rosja przywitała nas dość znośną pogodą, ale żadnemu z nas nie chciało korzystać się ze sprzyjającej aury. Byliśmy zmęczeni podróżą i każdy najchętniej poszedłby spać od razu po postawieniu nogi na rosyjskiej ziemi, ale trener Stöckl nie mógł oprzeć się pokusie i zwołał zebranie, które nie miało najmniejszego sensu. Sam usypiał na stojąco, a kiedy tylko zwróciliśmy mu uwagę - zarzekał sie, że wszystko jest tak jak być powinno i wracał do mówienia o nie wiadomo czym. Motał się w swoich wypowiedziach, co rusz padały te same zdania. Około dwudziestej trzydzieści przestąpiłem próg mojego pokoju, właściwie naszego, bo za mną wszedł zadowolony Johann i padł na łóżko, niczym zdychająca foka.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mnie bolą kopytka. - jęknął, pomagając sobie przy ściągnięciu buta stopą lewej nogi.
- Nie ubolewam nad tym faktem. - odpowiedziałem z lekkim przekąsem w głosie i rozsunąłem torbę w poszukiwaniu ładowarki do telefonu. Urządzenie było doszczętnie rozładowane dzięki Fannemelowi, ponieważ chłopak nie mógł oderwać się od gier hazardowych, które były w nim zainstalowane.
- Spodziewasz się słodkiego spamu od Kariny? - prychnął, szczerząc się i obserwując, jak staram się włączyć telefon.
- Może mama dzwoniła...
- Na pewno mama, w to nie wątpię.
- O co ci chodzi?
- Mi o nic. Po prostu zastanawia mnie dlaczego nie powiesz jej prosto z mostu, że ci się podoba. Dostajesz małpiego rozumu za każdym razem, gdy ją widzisz, szczerzysz się na samą myśl o niej, już nie wspomnę o tym, jak się cieszysz, kiedy cię przytula.
- Wymyślasz. - skwitowałem, siadając na łóżku. - Myślisz, że tak łatwo jest się odważyć, żeby do niej podejść i powiedzieć 'Karina, podobasz mi się'?
- Pocałowałeś ją na środku sklepu, a teraz chcesz mi wmówić, że ciężko ci się odważyć? - popatrzył na mnie, unosząc brew do góry. Może i miał rację. Co ja bredzę, na pewno miał rację! Pocałowałem ją bez żadnych, zbędnych blokad, ale myśl o powiedzeniu jej, że podoba mi się i to nawet bardzo, przerażała mnie i jednocześnie dawała do zrozumienia, że jestem małym, cholernym wstydziochem. Była dziewczyna, która okazała się życiową porażką, zagadała pierwsza i poszło z górki, ale przy niej moje uczucia nawet w połowie nie były takie, jak przy brunetce. - Wolisz czekać aż kogoś sobie znajdzie? Wydaje mi się, że lepiej jest się przełamać teraz, niż później pluć sobie w brodę i żałować, że nic się nie zrobiło.
- Może gdybym widział, że jej na mnie zależy, że chciałaby... no wiesz...
- No właśnie nie wiem. - podniósł się do pozycji siedzącej i zmierzył gardzącym spojrzeniem. Mógł oszczędzić sobie tego wzroku. Już i tak ubolewałem nad faktem, że najgłupszy facet pod słońcem poucza mnie w kwestiach miłosnych. - Przypomnij mi, żebym umówił cię do dobrego okulisty, jak wrócimy do domu, okey?
- Po co mi okulista?
- Bo ślepy jesteś! - założę się, że gdybym siedział teraz obok niego to strzeliłby mnie z całej siły w głowę. - Naprawdę nie widzisz, jak Karina zachowuje się w twojej obecności? Wystarczy, że na nią spojrzysz, uśmiechniesz się, a ona płynie jak czekoladka. Powiesz jej coś miłego, od razu się rumieni. Przytulisz ją, cieszy się chyba bardziej niż ty. Zachowujecie się, jak zakochane króliczki i każdy to zauważa, ale nie wy.
Wzruszyłem jedynie ramionami, bo jak inaczej miałem zareagować? Wypieranie się nic by tutaj nie pomogło. Zgodzenie się z jego słowami, równało się z nieustającą męką i dręczeniem o rozmowę z Kariną. W ostatnim czasie strasznie dużo rozmów pojawiło się w moim grafiku. Zacząłem od zdesperowanego Forfanga, a czekała mnie jeszcze konfrontacja z Phillipem oraz bardzo, ale to bardzo odległa rozmowa z brunetką.
- Idę się kąpać. - rzucił krótko i już po chwili zniknął za drzwiami łazienki.
Westchnąłem, chowając twarz w poduszkę. Najprościej by było, gdybym został żołnierzem. Siedziałbym teraz schowany za kamieniem na wojnie, z dala od domu, a moim jedynym zmartwieniem byłoby to, czy przeżyję. Sięgnąłem po telefon, który zdążył się na tyle podładować, by móc go włączyć. Miałem dwa nieodebrane połączenia od brata, cztery od Johanna, który myślał, że pojechaliśmy bez niego, kiedy korzystał z toy toy'a i jedno od Kariny. Wiadomości od niej było znacznie więcej i z każdą kolejną, którą czytałem, uśmiech na mojej twarzy się poszerzał. Brunetka sugerowała, że umarłem, albo zostawili mnie w lesie, nie mam zasięgu i chcą mnie zjeść tygrysy.
Do: Karina.
Niestety nie pozbędziesz się mnie tak szybko ;) Mój telefon od rana był gwałcony przez Fannemela, aż w końcu się rozładował.. Jestem cholernie zmęczony i za chwilę idę spać. Postaram się jutro zadzwonić, o ile chcesz ze mną porozmawiać. Śpij dobrze, słodkich snów, mała ;*
Z chęcią bym z nią jeszcze dziś popisał, porozmawiał, ale byłem wykończony. Poza tym katowanie się pisaniem na siłę do Bóg wie której godziny, wiązało się z brakiem sił następnego dnia, a Stöckl raczej nie byłby wyrozumiały. Nawet nie pamiętam, kiedy zdjąłem z siebie ubrania i wsunąłem pod kołdrę. Wystarczyło, że przyłożyłem głowę do poduszki i momentalnie zasnąłem, ale po jakichś trzydziestu minutach obudziłem się przez Johanna, który...
- Jedna owieczka, druga owieczka... trzecia owieczka, czwarta owie... kuźwa to jakiś baran! 
- Pasterzu, schowaj swoje stadko i śpij. - mruknąłem, przekręcając się na drugi bok i naciągnąłem kołdrę po same uszy, a potem ponownie udałem się w krainę morfeusza.  

Karina

Cały dzień upłynął mi na odgniataniu tyłka na kanapie, z laptopem przed oczyma i telefonem przy uchu. Myślałam, że szlag mnie trafi, gdy puste panienki od zamieszczanych ogłoszeń o pracę, wypytały mnie, czy aby na pewno nie mam małego dziecka na utrzymaniu, bo brzmię jak zdesperowana mamusia. Naprawdę aż tak dziwne było to, że starałam się znaleźć zajęcia dla siebie, ale też źródła stałych dochodów? Najwyższa pora bym w końcu odcięła się od portfela mamy i zaczęła na siebie zarabiać. Już nie wspomnę o tym, że zaciągnęłam poważny kredyt u Daniela, a w takim tempie nie spłacę go nawet długo po śmierci. Po południu pofatygowałam się do szkoły po Karla, w międzyczasie usiłowałam skontaktować się z blondynem, ale ciągle był poza zasięgiem. W pewnym momencie zaczęłam myśleć, że coś mu się stało. Moje chore myśli spowodowane były zbyt dużą ilością czasu spędzonego z Johannem, bo nigdy przedtem nie myślałam jak zdesperowana i potłuczona samiczka. Z zamysłu wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że była to wiadomość od blondyna.
- Co u Daniela? - zapytała wchodząca do pokoju dziewczyna Johanna. Postawiła na stoliku dwa pucharki lodów z owocami i uśmiechnęła się szeroko, siadając po turecku na łóżku.
- Zmęczony, idzie spać. - ucięłam, odkładając urządzenie na bok i zgarnęłam jeden pucharek z lodami.
- Jesteście razem? - zapytała, a ja o mały włos nie zakrztusiłam się kawałkiem winogrona. - Dość wymowna odpowiedź. Dobrze całuje?
- Od Johanna uczysz się bycia taką ciekawską? - popatrzyłam pytająco na dziewczynę, która kiwała głową, oblizując łyżeczkę.
- Ojeju... z tego co mówił Johann, to jedno działa na drugie jak marchewka na króliczka. - wywróciła oczami. - Więc jesteście razem i źle całuje, tak?
- Nie! Nie jesteśmy razem i... - zacięłam się. Cholera, podeszła mnie.
- I dobrze całuje, ha! - wrzasnęła, ciesząc się jak mała dziewczyna z waty cukrowej.
- Nie najgorzej. - mruknęłam cicho, a uśmiech sam wkradł się na moje usta. Celina jeszcze bardziej zaczęła się cieszyć i mówić, że zaczynam się rumienić, a ja miałam ochotę zamordować ją łyżeczką, którą trzymałam w ręce. Powoli zaczynałam żałować, że dałam się namówić na spędzenie wspólnego wieczoru. Jednak było to lepsze niż zaleganie w domu. Poza Danielem, Johannem, a nawet Phillipem, nie znałam tutaj nikogo i chyba przyszedł najwyższy czas, by zacząć integrować się z ludźmi, a nie prowadzić tryb życia odludka.
- Dlaczego jeszcze ze sobą nie jesteście?
- A dlaczego mamy ze sobą być? Świetnie się dogadujemy, dobrze czujemy się w swoim towarzystwie... tyle chyba wystarczy, nie? A poza tym nie wyobrażam sobie, że między nami mogłoby coś być. - w tym momencie moja podświadomość biła gromkie brawa za to jakże trafione kłamstewko. Na miejscu Celiny nie uwierzyłabym w ani jedno moje słowo.
- Podaj mi choć dwa konkretne powody, dla których nie mogłoby nic między wami być.
Westchnęłam, opierając się plecami o siedzącego w kącie łóżka misia, którego Celina zapewne dostała od Johanna.
- Daniel może mieć każdą. - odparłam na pytanie dziewczyny. - Jest przystojny, bogaty, rozpoznawalny... gdyby chciał, mógłby związać się z jakąś modelką, aktorką...
- Przystojny, bogaty i rozpoznawalny to zdanie okalające, prawda? Jaki jest twoim zdaniem?
- Zabawny, kochany, w miarę pocieszny, uroczy, słodki... nieśmiały, wrażliwy, dobry... opiekuńczy... - wymieniałam po kolei, a dziewczyna każdą z cech liczyła na palcach. - Gdyby trafił na tę modelkę albo aktorkę...
- Ma prawie dwadzieścia dwa lata i w swoim życiu zakochał się poważnie tylko dwa razy. Uwierz mi, że wolałby zostać sam do końca życia, niż wiązać się z modelkami, z których połowa to zwykłe dziwki lecące na pieniądze.
- Dwa razy? - uniosłam brwi w geście zdziwienia. Wiedziałam tylko o jednej dziewczynie, o drugiej nigdy nie mówił.
- Wiesz o Lenie, prawda? - skinęłam twierdząco głową. - Przed nią była Ingrid. Każdy z nas obstawiał, że ten związek skończyć się może tylko i wyłącznie ślubem, bo nie widzieli poza sobą świata. Pewnego dnia powiedziała mu, że dostała się na wymarzone studia w Austrii, potem wyjechała i słuch po niej zaginął. Daniel udawał, że wszystko jest dobrze, ale widzieliśmy, że tęsknił, czasami chodził z zapłakanymi oczami... - powiedziała. Każde słowo dokładnie analizowałam w swojej głowie i sklejałam to wszystko do kupy. Wcale nie dziwiłam się chłopakowi, że nie powiedział mi o Ingrid. Gdyby mi przytrafiło się coś takiego, również nie chwaliłabym się tym na prawo i lewo. - Tylko nie mów mu, że wiesz o tym ode mnie. Pewnie sam ci kiedyś o tym opowie.
- Jasne, nie pisnę ani słowem, że wiem. - zapewniłam ją.
- Jemu nie zależy na tym, żeby mieć dziewczynę z serii Victoria's Secret. On chce mieć po prostu normalną dziewczynę, która będzie go kochała mimo wszystko, za wszystko i nie będzie fałszywą suką.
- Co nie zmienia faktu, że między nami nic nie ma i nie będzie. - powiedziała dobitnie, mieszając łyżeczką w naczynku z lodami, które wyglądem przypominały teraz papkę dla niemowlęcia.
- Czemu z nim o tym nie porozmawiasz?
- Ponieważ nie chcę wyjść na idiotkę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Zależy ci na nim?
W pokoju zapadła głucha cisza. Celina patrzyła na mnie wyczekująco, ja zbierałam myśli i szukałam odpowiednich słów. Zależało mi, czy nie zależało? Chciałam go, czy nie chciałam? Nienawidziłam momentów, kiedy przychodziło mi bić się z własnymi myślami.
- Może to egoistyczne, ale chciałabym, żeby on był kiedyś mój i wybiję każdą inną sukę, jeśli się do niego zbliży. - powiedziałam pewnym tonem głosu i spuściłam wzrok na swoje kolana.
- Daję wam kilka dni. - zaśmiała się cicho, kręcąc głową.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytałam, słysząc, jak w mieszkaniu rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Przytaknęła, wstając z łóżka.
- Zaprosiłam kilka koleżanek. Mam nadzieję, że nie będziesz za to zła...
- No coś ty! Kiedyś trzeba zacząć poznawać nowych ludzi...

Daniel

Po dość słabych skokach treningowych postanowiłem udać się na spacer, by zregenerować umysł i nastawić się na jutrzejszy konkurs, którego nie chciałem zawalić. Wieczór był dość mroźny, ziąb przenikał przez moją kurtkę i grubą bluzę, wywołując u mnie drżenie z zimna. Kiedy miałem ochotę jedynie na znalezienie się w łóżku albo chociażby pod prysznicem, zobaczyłem Phillipa siedzącego na ławce przed pensjonatem, w którym się zatrzymaliśmy. Mogłem udać, że go nie widzę i po prostu wejść do środka, ale gdzieś z tyłu głowy miałem obietnicę złożoną Johannowi. Słuchał muzyki, stukał w ekran swojego smartfona i albo udawał, że mnie nie widzi, albo faktycznie tak było. Po krótkiej chwili namysłu wszedłem do środka budynku, ale tylko i wyłącznie po to, by zainwestować w dwie kawy z automatu stojącego przy wejściu, a potem wyjść ponownie na dwór. Brunet wciąż siedział w tym samym miejscu, co mnie ucieszyło, bo czułem się dziwnie zdeterminowany  i chciałem mieć tę rozmowę za sobą. Poniekąd robiłem to dla Johanna, poniekąd dla siebie. Ostatnia rozmowa z szatynem dała mi wiele do myślenia i sprawiła, że sumienie zaczęło szwankować i robić mi wyrzuty. Spojrzał na mnie kątem oka, kiedy postawiłem kubek z kawą pod jego nos. Wziął, niechętnie, ale wziął i posunął się odrobinę, bym mógł usiąść obok.
- Próbujesz uśpisz moją czujność, a potem znowu dać mi w pysk? - zapytał z drwiną w głosie. Nie skomentowałem tego, bo nie było chyba najmniejszego sensu, aby to robić. Upiłem łyka kawy, która rozprowadziła chwilowe, ale przyjemne ciepło w środku, a potem oparłem łokcie o kolana i wbiłem wzrok w ziemię.
- Gadałem ostatnio z Johannem.  My drzemy ze sobą koty, a na nim się to odbija. Zresztą... on ma rację, że posypało się coś pomiędzy naszą trójką. - Ciekawe czemu. - prychnął, przystawiając plastikowy kubeczek do ust.
- Wiem, że to głownie moja wina. Możesz oszczędzić sobie tych krzywych tekstów. - mruknąłem cicho.
- Czego chcesz?
- Pogadać. - odparłem, biorąc kolejnego łyka ciemnej cieczy. Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową. W sumie czego ja się spodziewałem? Że od tak załagodzę sytuację między nami? Że Phillip puści w niepamięć wydarzenia sprzed kilku dni?
- Kiedyś byliśmy dobrymi kumplami, Danny. Zawsze i wszędzie byliśmy we trzech, jak bracia. Dogadywaliśmy się bez słów, staliśmy za sobą murem... a wystarczyła jedna panienka, żebyś oklepał mi twarz i pokazał, jakim przyjacielem jesteś mimo wszystko... - dodał nieco ciszej. Milczałem, analizując w głowie jego słowa. Trafiły gdzieś, gdzie wywoływały u mnie nikły ból i poczucie winy. - Ja też nie jestem bez winy... - westchnął, opróżniając kubek, który następnie zgniótł i zaczął obracać go w dłoniach. - Nie powinienem był narzucać się Karinie. Chyba dzięki Johannowi uświadomiłem sobie swoją głupotę, bo ochrzanił mnie i powiedział, że swoją szansę na bycie z Kariną zmarnowałem już dawno... Ale starałem się, próbowałem, myślałem, że coś wskóram, ale ona nie chciała mnie, chciała i chce tylko ciebie. - odchylił głowę, wypuszczając powietrze z ust. Ton jego głosu był tak spokojny, że nie wiedziałem czego się spodziewać. - Wtedy zagalopowałem się z czynami i powiedziałem o kilka słów za dużo, zareagowałeś, bo ci na niej zależy, prawda?
- Chyba tak. - odparłem cicho.
- Chyba czy na pewno?
- Na pewno.
- Możesz mi nie wierzyć, ale... trzymam za was kciuki, i... nie musisz się obawiać, że będę chciał znowu wejść do jej życia.
- Ale...
- Straciłem u niej szansę swoim zachowaniem już wtedy, gdy zniknąłem bez słowa. Teraz przez swoje zachowanie straciłem kumpla...
- Mogę powiedzieć to samo. - zaśmiałem się pod nosem.
- Prawda jest taka, że obaj nawywijaliśmy. Zasłużyłem na dostanie w mordę i powiem ci, że chyba to mi dało najwięcej do myślenia. - powiedział. - Pewnie nigdy już nie będzie tak, jak kiedyś, ale... postarajmy się żyć bez spinania się, złości. Wcale nie dziwię się Johannowi, że go to dołuje, bo mi wcale nie jest lepiej.
- Zgoda? - wyciągnąłem w jego stronę dłoń, którą uścisnął po chwili.
- Chodź do środka, bo zamarzniemy zaraz. - rzucił. Podniosłem swój kościsty tyłek z ławki, wrzuciłem pusty kubeczek do stojącego kosza i śladem Phillipa udałem się do pensjonatu.

Przekraczając próg pokoju, spodziewałem się, że Johann będzie zalegał na łóżku z telefonem przy uchu albo pod prysznicem, ale moje obstawienia się nie sprawdziły. Siedział razem z Kennethem, Andreasem, Andersem i Joachimem przy stoliku, grali w bierki. Nigdy nienawidziłem tej gry, może dlatego, że ciągle przegrywałem, ale nie zmieniało to faktu, że te patyczki były po prostu głupie.
- Wy obaj? Cali? Zero krwi? - zdziwił się Kenneth, mierząc spojrzeniem mnie i Phillipa.
- Czemu od razu robisz z nas sadystów? - zapytał brunet, zdejmując kurtkę, którą powiesił na wieszaku. Uczyniłem to samo i dołączyłem do chłopaków, siadając pomiędzy Joachimem, a Stjernenem.
Dwadzieścia minut później Fannemel z oburzeniem wstał od stołu i poszedł do łazienki, a Hauer przeżywał, że zaraz skończą mu się drobne pieniądze. Dzisiejsza partia pokera była szczęśliwa dla mnie, Johanna i Stjernena, który zazwyczaj bankrutował po trzecim rozdaniu. Pamiętam, gdy po imprezie urodzinowej u Johanna, Andreas był tak pijany, że zagraliśmy z nim w rozbieranego pokera i skończył nago, a potem tłumaczył się swojej dziewczynie, która po niego przyjechała.
- Ty coś knujesz. - Forfang wbił podejrzliwe spojrzenie w Phillipa. - Zbyt mało obstawiasz.
- Żeby nie zbankrutować, idioto. Ja nie oszukuję tak, jak ty. - bronił się brunet.
- Taki tani nasz Phillipek, chce się dobrać do twych slipek! - wychodzący z łazienki Fannemel poruszał zabawnie brwiami i wrócił na swoje miejsce.
- Fannis rymuje i usługę kupuje. - Phill wytknął język i przewrócił oczami, choć i tak się śmiał.
- Usługa twa zbyt tania, nie chce takiego ruchania!
- Ale tanie też jest dobre, mam pokaźną w spodniach kobrę!
W tym momencie każdy z nas zwijał się ze śmiechu. Poniekąd ze słabych rymowanek chłopaków, poniekąd ze śmiechu Johanna, który śmiał się jak chora psychicznie małpa.
- Boże, kocham was. - wysapał ledwie uspokojony Forfang, ale po sekundzie od nowa wybuchł śmiechem, a my razem z nim.
- Za te rymy czy za kobre? Obie rzeczy są tu dobre. - Fannis zawadiacko puścił oczko szatynowi.
- Nie liczy się wielkość, lecz ważne jak kąsa. Bez tego nie pozbyłbyś się dziewiczego wąsa. - wtrąciłem się.
- Nie ciesz się nie ciesz Ty gnido przebrzydła, rozepnij spodnie i użyj swego szydła.
- Rozpiąłem spodnie, wyciągam szydło, zaraz cię przegonię jak ruskie bydło!
- To ja może karty rozdam... - westchnął roześmiany Phillip i zabrał się za tasowanie talii kart. Fannemel jeszcze kilka minut bawił się w poetę, a Hauer i Johann mu towarzyszyli. Cudem będzie, jeśli jutro rano podniosę się z łóżka, bo mięśnie brzucha gotowały się z bólu od nadmiaru śmiechu. 
- Wygrałem! - wrzasnął Stjernen.
- Oszukujesz, gadzino.
- Oj weź, Tande... boli cię, że przegrywasz.
- Wolę przegrywać niż wygrywać przez oszustwa! - oburzyłem się.
- Nie dyskutuj ze starszymi. Andersie, rozdaj. - rzucił trzymane karty pod nos Fannisa.
- Ja nie gram. - rzucił Johann i w pośpiechu wyszedł do łazienki, trzymając dzwoniący telefon w ręku. Wtedy przypomniałem sobie, że miałem dzisiaj zadzwonić do Kariny. Na śmierć bym zapomniał!
- Nie rozdawaj mi. - powiedziałem Andersowi, po czym wstałem i wyciągnąłem telefon z kieszeni.
- Pieprzona miłość. - prychnął Fannis. - Dobrze, że mam swoje wełniane skarpetki od babci... - westchnął. Faktycznie, w minionych dniach Anders pokłócił się ze swoją nową dziewczyną  i skończyło się to rozstaniem, ale żeby od razu z zamiłowaniem traktować wełniane skarpetki od babci...
- Jednak żyjesz, jak miło. - uśmiechnąłem się, słysząc jej głos w słuchawce.
- Zawsze mogę skoczyć z dachu, jak przeszkadza ci to, że żyję.
- Nie! Nie musisz. Pójdę jeszcze siedzieć za podżeganie do samobójstwa...
- Jak zwykle się martwisz, ale tylko o siebie. - zaśmiałem się. - Jak minął dzień? Tak w ogóle to przepraszam, że dzwonię dopiero teraz, ale od rana treningi, potem chwila wolnego, pogadałem z Phillipem, a teraz grałem z chłopakami w karty...
- Nie musisz mi się tłumaczyć. - zaśmiała się po raz kolejny. - Chociaż możesz rozwinąć wątek o Phillipie. 
- Pogodziliśmy się. - powiedziałem.
- To dobrze, trochę szkoda byłoby skreślić kilka lat przyjaźni przez jedno nieporozumienie.
- Kilka nieporozumień. Przesadził kilka razy, nie raz. - poprawiłem ją.
- Przez jedno nieporozumienie, czyli przeze mnie. 
- Nie mów tak.
- A co? Wsiądziesz w pierwszy samolot do Norwegii i skopiesz mi tyłek? 
- Może nie aż tak, ale jak wrócę do domu to się policzymy.
- Danny, muszę kończyć. Mama coś ode mnie chce. Dobranoc. - powiedziała szybko. W słuchawce słyszałem głos jej mamy.
- Karina? - zagadnąłem.
- Tak?
- Stęskniłem się za Tobą...

_________________________________
Hello ^^
Moje drogie singielki, życzę Wam udanej randki ze skoczkami narciarskimi o 16:00 oraz panem Danielem, Johannem i Phillipem :D
Natomiast tym zajętym życzę dużo, dużo miłości! <3
Mam nadzieję, że rozdział jest w miarę i że Wam się podoba. ;)
PS. co Wy na to, by ruszyć z kolejnym opowiadaniem?
Miłego dnia (i tradycyjnie: trzymamy kciuki za polskie i norweskie łasiczki!) ;)

21 komentarzy:

  1. Jestem !
    Rozdział cudowny jak zawsze ❤ Płakałam ze śmiechu jak chłopaki bawili się w poetów.
    Dobrze,że Phil i Daniel się pogodzili. Szkoda byłoby niszczyć taką przyjaźń.
    Daniel i Karina tacy słodcy *.*
    Widać,że mega ich do siebie ciągnie ale żadne z nich nie może odważyć się na wyznanie drugiemu co czuje. Niech Danny zachowa się jak facet i porozmawia z Kariną o swoich uczuciach !
    Randka ze skokami na pewno się uda ^^
    Nowe opowiadanie ? Dlaczego nie. Jestem ciekawa twojego pomysłu na nie ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem i ja!
    Jejku myślałam, że umrę ze śmiechu, kiedy chłopaki rymowali, haha :D
    Cieszę się, że Daniel i Phil się pogodzili i mam nadzieję, że nie będzie już większych powodów do kłótni między nimi. Co do samego rozdziału cudowny!
    Jeżeli chodzi o nowe opowiadanie to pisz! Kobieto jaki ty masz wielki talent ^^
    Czekam na następny i weny życzę.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka. Jestem i ja :D
    No to opowiadanie jest po prostu genialne <3
    Kocham ich wszystkich. A szczegolnie podoba mi sie relacja pomiedzy norweska kadra. Wtedy placze ze smiechu ;D Karina i Daniel sa boscy. Juz niedlugo pewnie cos sie wydarzy i porozmawiaja o swoich uczuciach.
    Czekam na nastepny <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! ;*
    Cudo, cuudo i jeszcze raz cuuudo!
    Tyle miłości, humoru i rozmyślań w jednym rozdziale.
    Zacznę od tego, że Johanna to nigdy nikt nie podrobi XD
    Zawstydzony i nieśmiały Daniel? Podoba mi się ta wersja.
    To super, że Karina i Daniel mają takie wsparcie u Forfanga i Celiny. Może Oni w końcu im pomogą przejrzeć na oczy...
    Kurde, nie wiem jakim cudem wyprostowałaś tak postać Philipa :d Chyba po raz pierwszy polubiłam go w tym opowiadaniu.
    Jedynie zaniepokoiła mnie trochę informacja o niejakiej Ingrid.
    Mam nadzieję, że Ona w którymś momencie nie wyskoczy jak królik z czarodziejskiego kapelusza...
    To byłby cios poniżej pasa :(

    Nie mogę się już doczekać tej "poważnej" rozmowy Kariny i Daniela! :D
    Pomysł z nowym opowiadaniem jest genialny! Z pewnością będę czytać. Niezależnie od tego jaki będzie rodzaj historii i kto będzie występować.

    Trzymaj się Kochana! :*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest jak zwykle cudownie:)
    Dużo weny!
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez to opowiadanie pokochałam Daniela <3 Uwielbiam cię!
    Super, że chłopaki mimo wszystko się pogodzili. Nie warto prowadzić wojen przez jedną dziewczynę ;) Mam nadzieję, że jeszcze będą dobrymi przyjaciółmi tak, jak kiedyś :)
    Karina niepewna swoich uczuć? Spokojnie, jeszcze jej Tande zdąży zawrócić w głowie :D
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do nowego opowiadania, to jestem jak najbardziej za! :P

      Usuń
  7. Jestem :D
    Nie lubię się powtarzać, ale nie mam wyjścia... To jest po prostu genialne! <3
    Dobrze, że chłopaki się pogodzili. Phillip w końcu zrozumiał, że nie ma szans u Kariny. A ja nadal czekam aż Daniel powie Karinie co do niej czuje. :D
    Bitwa chłopaków na rymy... Myślałam, że umrę ze śmiechu.:'D
    Nowe opowiadania? Ja jestem jak najbardziej na tak. <3
    Czekam na kolejny i życzę weny <3
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, czy znajdę jakieś określenie na to, żeby opisać, jak bardzo to opowiadanie uwielbiam.
    Rozdział fantastyczny, pierwsza klasa, majstersztyk!
    I jeszcze te rymy, szacuneczek. :D
    Jeśli ruszysz z nowym opowiadaniem, to możesz już odhaczyć, że będę stałą czytelniczką. Wielbię każde zdanie, jakie wychodzi spod twojego pióra.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć :D
    Świetny rozdział! :D Mam niedosyt i chciałabym więcej czytać tego cudeńka :D
    Uwielbiam Norków i ich poczucie humoru :P I poetę Fannisa :P I dobrze, że Phill i Daniel się pogodzili :D
    Ten komentarz będzie mega słaby, z góry przepraszam, ale nie umiem dzisiaj ubrać w słowa tego, jak bardzo mi się podobało :D Poważnie! Więc się nie gniewaj! :D
    Mam nadzieję, że I Karinka i Daniel w końcu poukładają sobie w głowie wszystko i zrozumieją swoje uczucia :D
    A co do nowego opowiadania, to oczywiście! Bardzo chętnie poczytam coś nowego spod Twojej ręki :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak możesz kończyć w takim momencie?!
    Rozdział cudo <3 mam nadzieje że zakochani w końcu wyznają swoją milosc.
    Ciesze sie ze w końcu chłopaki sobie wyjaśnili to i owo.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam Marysiaa :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały *.* z niecierpliwością czekam na kolejne rodzialy <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę przestać śmiać. To wszystko twoja wina! Ten tytuł po prostu mnie zabił! A może to po prostu ja mam taki dziwny humor, haha <3 Kolejny świetny rozdział, ale ty dobrze już o tym wiesz ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Melduję się!
    Boże jedyny, dziewczyno, ja nie wiem, jak ty to robisz, ale kiedy wróciłam ze szkoły miałam ochotę wszystkich zamordować, a teraz... śmieję się do monitora i nie mogę przestać. To twoja wina! :D
    Rozdział genialny, tak samo jak tytuł, z czego każdy kolejny brzmi coraz... ciekawiej ^^
    Dobrze, że chłopacy się pogodzili. Chyba nie warto się kłócić, wspierać. W końcu się przyjaźnią, szkoda by było to zepsuć.
    Poeci się znaleźli xD I jak tu ich nie kochać, co? :)
    Nowe opowiadanie? Jestem dziesięć razy na tak!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Obecna ^^
    Jejku te rymowanki naszych Noreczków po prostu rozwaliły mnie doszczętnie xddd Jak sobie przypominam to leje że śmiechu :"D
    No kurczaczki Johann jak mądrze ostatnio gada. Przemówienia pierwsza klasa.
    No i bardzo się cieszę, że Daniel i Phillip jednak się pogodzili. Głupio by było pokłócić się tak na zawsze...
    Jejku Johann przekonuje Daniela,Celina Karine i mam wielką nadzieję, że nasza Danina wyzna sobie miłość bo nie wychodzi im udawanie, że nic do siebie nie czują. I ta końcówka *-* Takie to urocze ❤
    Jeśli pytasz o nowe opowiadanie to z chęcią przeczytam ❤ Szczególnie, że piszesz rewelacyjnie! ;**
    Weny życzę i do zobaczenia! ;**
    Ps. 10 rozdział za nami ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej:*
    W końcu coś napiszę, bo już się do tego zabieram, a zawsze coś mi przeszkadza :(
    Nadrobiłam wszystkie zaległe rozdziały i jestem na bieżąco i muszę szczerze powiedzieć, że już nie mogę doczekać się następnego. Piszesz wspaniałym stylem, mega dobrze się czyta, żarty rozbawiają mnie do łez (scena z tekstami przy grze powaliła mnie na kolana hahahah <3) i nie sądziłam, że opowiadanie o Norwegach tak mnie wciągnie, a jednak! Zostaję tu, wyczekuję kolejnego rozdziału i życzę miłego dnia :)
    Oczywiście zapraszam do mnie w niedzielę na kolejny rozdział :)
    http://fresh-start-for-broken-souls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie było mnie pod poprzednim rozdziałem za co z całego serduszka przepraszam. ;c Szkoła...
    No, co mogę powiedzieć? Jest fantastycznie. Z rozdziału na rozdział zakochuję się coraz bardziej i bardziej. <3
    Te rymowanki... one... ahahah, powaliły mnie na łopatki. Skąd Ty czerpiesz wenę, dziewczyno?!
    A i nawet Phill mnie mniej zaczął wkurzać, kiedy wreszcie zrozumiał, że Karina nie jest dla niego. :D Świetne! ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejka, jestem wreszcie
    Dobrze,ze mam nareszcie te upragnione ferie
    Daniel i Karina, kurde no niech oni juz beda ze soba bo to ich zachowanie robi sie smieszne.
    Te rymowanki, hahhaa leze i nie moge z beki
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. no leżę i nie wstaję.
    "Usługa twa zbyt tania, nie chce takiego ruchania!"
    nie mogę z tej wymiany haha :D

    widzę, że oboje sie odważyli powiedzieć o swoich uczuciach wszystkim naokoło tylko nie sobie nawzajem. i mam nadzieję, że jak najszybciej się za to zabiorą bo ileż można się do siebie słodko uśmiechać? :P
    Czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem i ja! No po prostu brak słów! Tlenu proszę! Rozbawiasz mnie do łez, boli mnie brzuch od tego, wiesz? To jest świetne! Czekam na następny z niecierpliwością i chcę abyś pojawiła się u mnie <33
    www.hellomyprincess.blogspot.com ;* ~D.

    OdpowiedzUsuń